Punktem wyjścia do napisania tego tekstu było moje „spotkanie” z jedną z okładek pisma „Świat seriali”, która informowała (w charakterystyczny, tabloidowy sposób), że jedna z bohaterek serialu „M jak Miłość” zostanie zgwałcona. Oczywiście, można wkurzyć się na redakcję tego periodyku i ukuć puentę, że dzisiejsza prasa nie ma stylu i klasy. Ale ta – delikatnie mówiąc – nietrafiona okładka jest częścią głębszego problemu społecznego – występujących w społeczeństwie poważnych trudności w podejmowaniu tematu przemocy seksualnej. O gwałtach czy molestowaniu bardzo często mówimy (i piszemy!) w sposób wiktymizujący, bagatelizujący lub taniosensacyjny, co czasami jest efektem braku namysłu, a czasami – zwykłej bezczelności.
Poniższe rodzaje wypowiedzi na temat gwałtu czy molestowania są, niestety, wciąż dość powszechne – a jednocześnie bardzo krzywdzące dla osób poszkodowanych przez przemoc oraz ich bliskich.
Ukazywanie przemocy seksualnej jako elementu „uwodzenia”. Dobrym przykładem tego rodzaju wypowiedzi będzie cytat autorstwa „ekscentrycznego polityka prawicy”, czyli oczywiście Janusza Korwin-Mikkego. Parę lat temu pan z muchą podzielił się publicznie myślą, że „kobiety zawsze się trochę gwałci”. W dalszej części doprecyzował, że przecież „kobiety zawsze udają, że stawiają pewien opór”. Słowa Korwina jak zwykle przypadły do gustu tym mężczyznom (i kobietom), którzy za swoje miłosne powodzenia obwiniają feminizm i „upadek” tradycyjnych ról płciowych, zgodnie z którymi to mężczyzna w tańcu godowym jest zdobywcą, a kobieta stroną bierną, pozornie pozbawioną uczuć seksualnych. Prawda o świecie i o mechanizmach przemocy jest jednak inna, niż wydaje się to panu Korwinowi. Jeśli ktoś – w domyśle kobieta – stawia jakikolwiek opór, a także jeśli nie wyraziła w pełni świadomej zgody na zbliżenie, to nie ma tutaj miejsca na przypuszczenia, czy dana osoba „udaje”, czy też nie. Przełamanie stawianego oporu w dziedzinie seksualności zawsze jest przemocą. Nie, nie żadnym „trochę gwałtem”, ale prawdziwym wykorzystaniem drugiego człowieka.
Tłumaczenie, że gwałt jest konsekwencją postępowania pokrzywdzonej. Pozornie sprawa jest prosta: winę za gwałt ponosi gwałciciel, natomiast osoba pokrzywdzona zasługuje na zadośćuczynienie i wsparcie. Niestety, kiedy w mediach pojawia się doniesienie o przestępstwie seksualnym, poza głosami wsparcia pojawiają się również komentarze, które wtórnie wiktymizują osobę pokrzywdzoną. O ile „wyzywające” ubranie dla większości osób nie jest już raczej synonimem otwartości na seks, to już na przykład nietrzeźwość albo flirtowanie z osobą, która później dopuściła się molestowania, traktowane są przez wielu Polaków jako okoliczności łagodzące – oczywiście dla gwałciciela. Wyjątkowo wstrętne i obciążające dla pokrzywdzonych były chociażby słowa Rafała Ziemkiewicza, konserwatywnego (!) publicysty, który w brawurowo prymitywny sposób usprawiedliwił sprawców przemocy: „No cóż, kto nigdy nie wykorzystał nietrzeźwej niech rzuci pierwszy kamień”. W patriarchalnym obrazie świata istnieją dwie grupy kobiet: porządne (niepijące, nieimprezujące, nietykalne) oraz „rozwiązłe” (takie, które z powodu ubioru lub rozrywkowości nie zasługują na szacunek). Takie myślenie to nie tylko obraza intelektu, ale przede wszystkim wielka krzywda dla osób, które doznały molestowania lub gwałtu – one i tak często obwiniają się o to, co się wydarzyło.
Tabloidyzacja gwałtów i molestowania. Większość ludzi obdarzonych rudymentarną wrażliwością zdaje sobie sprawę z tego, że przemoc seksualna nie jest tanią sensacją, a poważnym problemem społecznym. Zastanawiam się zatem, czy redaktorom „Świata seriali” odpowiadającym za okładkę, z której do czytelnika krzyczy napis: „Tylko u nas! Lilka zostanie zgwałcona. Jak zareaguje Mateusz?” tej wrażliwości zabrakło, czy też podjęli oni decyzję o uśpieniu sumienia, aby sprawniej sprzedać nakład pisma. Pisanie o gwałcie i jego konsekwencjach jako o breaking newsie jest kompletnym nieporozumieniem – to postawa przeciwna wobec szacunku dla cierpienia tych osób, które naprawdę miały w swoim życiu takie doświadczenia. Oczywiście, nie tylko polskie brukowce wpisują się niekiedy w nurt kultury gwałtu – czynią to także twórcy dochodowych superprodukcji. Obrazami gwałtu jako rodzajem wabika na uwagę odbiorcy – posłużyli się również twórcy serialu „Gra o Tron”, w którym to chociażby Khal Drogo dopuszczał się przemocy seksualnej wobec swojej młodej żony Daenerys. Co ciekawe – ale i przerażające! – wielu internautów tłumaczyło ten fakt „takim zwyczajem Dothraków” i „koniecznością skonsumowania małżeństwa”. Postawmy sprawę jasno: media informacyjne, filmy czy książki mogą podejmować temat przemocy seksualnej. Nigdy jednak nie powinno się go ukazywać gwałtu jako atrakcyjnego czy wykorzystywać jako chwytliwego nagłówka.
Gwałt nigdy nie jest atrakcyjny, lecz obrzydliwy moralnie. I nie można oferować społeczeństwu przeciwnego przekazu.
Ppp
Wszystko to prawda, pod jednym warunkiem: ten gwałt RZECZYWIŚCIE BYŁ.
Tym czasem, w wyniku akcji „mee to” pojawiła się masa oskarżeń, czasem sprzed kilkudziesięciu lat, gdzie nie da się udowodnić, czy cokolwiek było czy nie – a oskarżeni albo byli niszczeni na podstawie zwykłych pomówień lub przynajmniej musieli się gęsto tłumaczyć, że „nie są wielbłądami”.
Co tu ukrywać – występowanie fałszywych oskarżeń uważam za wielokrotnie poważniejszy problem od chamstwa jakiejś redakcji czy polityka.
Pozdrawiam.
Hannah
Dlaczego kiedy jest mowa o przemocy seksualnej trzeba zawsze dorzucić zdania typu: „a może to nie prawda, żadnego gwałtu nie bylo, wymyśliła to sobie” ?
Rozumiem, że coś takiego jak fałszywe oskarżenia występuje i trzeba to piętnować.
Niestety jak najbardziej mają one miejsce.
Tylko czy trzeba zawsze o tym przypominać przy okazji mówienia o ofiarach przemocy seksualnej?
Nasuwa się pytanie czy w tym pytaniu chodzi nam o to aby nie dopuszczać do falszywych świadectw czy może o coś innego?
Proponuję eksperyment:
Siedzi Pan przy stole ze znajomymi i rodziną i pada temat wykorzystywania seksualnego.
I tak się składa, że na przykład powiedzmy Pana kuzynka byla ofiarą wykorzystywania seksualnego, o czym wie tylko Pan i nikt inny z zebranych. W roku rozmowy ktoś rzuca zdanie typu „no zdarzają się te gwałty, no ale ile razy to bylo jak kobieta wszystko zwymyślała i jeszcze faceta szantażowała”.
I jak Pan myśli jak czuje się w takiej sytuacji Pana kuzynka?
Dodam jeszcze, ze ogromna część aktów przemocy seksualnej nie jest zglaszana, m.in. przed obawą o takiego typu gadanie.