6 komentarzy

  1. Ona

    Zupełnie nie rozumiem gdzie widzisz „włożenie kija w mrowisko” przez papieża? Nie powiedział nic co by było nowego, powtórzył to co Kościół mowi już kilka wieków.

    Nie zgadzam sie rownież z opinia jakoby „ze dla dziecka nie będzie to miało dużego znaczenia” jeżeli ochrzci sie je bez należytego podejścia do tej uroczystości rodziców. Jest to zdanie nieprawdziwe wg tego co głosi Kościół Katolicki. Chrzest absolutnie zmienia wszystko, wiec znaczenia dla dziecka ma podstawowe. I nawet jeżeli odrzucasz teologia tego sakramentu to gdybys miała okazje rozmawiać z osobami ochrzonymi jako dorosłe, bardzo wiele z nich powie Ci ze życie w łasce po chrzcie znacznie różni sie od życia przed nim

    • Rafał Krysztofczyk

      Zaraz, zaraz, nikt oczywiście nie neguje mocy Chrztu św., ale ona nie objawia się na „pstryk”. Każdy sakrament wymaga współdziałania człowieka, jego otwartości. W przypadku Chrztu dziecka, współdziałania jego rodziców. Jeśli tego współdziałania nie będzie, jeśli potem tej otwartości nie będzie u ochrzczonego, to i owoców tego sakramentu może nie być. Piszę „może”, bo Duch Św. jak wiadomo „tchnie kędy chce”. Sakrament formalnie jest „niezmywalny”, ale jego owoce można zaprzepaścić czy wręcz odrzucić i tu żadnego automatu nie ma, bo to jest wolność człowieka. W tym znaczeniu może być tak, „że dla dziecka nie będzie to miało dużego znaczenia”

    • katolwica

      To, że Kościół naucza czegoś od wieków, nie oznacza, że mówienie o tym nie jest włożeniem kija w mrowisko – Franciszka krytykują przecież za tę wypowiedź zwolennicy „wolnego wyboru”.
      Owszem, dla osoby ochrzczonej, ale która nie będzie wychowana w wierze i jako dorosły człowiek nie podejmie decyzji, że chce żyć blisko Boga, fakt bycia ochrzczonym nic nie będzie znaczył. Nie będzie tego odbierał tak, że ktoś ograniczył jego wybór religii, ponieważ nie czuje się przez sam fakt chrztu do bycia zobowiązanym do wiary.
      Chrzest odciska na duszy piętno, które jest wieczne, ale nie jest przecież magicznym rytuałem, który tworzy z dziecka katolika na piątkę z plusem. Człowiek musi powiedzieć Bogu „tak” – łaskę można przecież odrzucić, bo Miłość zakłada także opcję powiedzenia „nie”. I wtedy to, że byłem ochrzczony, oznacza dla mnie tylko tyle, że w niemowlęctwie rodzice zanieśli mnie do kościoła w przebraniu bezy i pozwolili oblać głowę zimną wodą.

  2. Dorka

    Życzę Pani by doświadczyła Pani działania Żywego Działającego Boga. Chrześcijanizm to nie system wartości, to nie światopogląd. To relacja z Bogiem Zywym i obecnym dziś. Oczywiście każdy ma wybór z kim che się przyjaźnic a z kim nie.

  3. Romtur

    napiszę trochę przekornie: po co mam uczyć dziecko np. języków? jak dorośnie, niech samo wybierze, czy chce się uczyć i – w wolności – niech się uczy. Ale jakie będą skutki takiej postawy? ot, to takie moje skojarzenie co do tematu…..

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *