8 komentarzy

  1. Ppp

    Małe dziecko nie stawia oporu, piszecie…
    A rozpaczliwy płacz?
    Rodzice uderzyli mnie może kilka razy w życiu, ale ZAWSZE spotykało się to z oporem i adekwatną odpowiedzią. W wieku 4-5 lat wiłem się jak piskorz, mama nie mogła mnie trafić, za to ja trafiałem ją w pośladki – wielokrotnie. Schowanie „narzędzia zbrodni” czy ugryzienie w rękę też się zdarzało tak samo, jak odmowa wykonywania poleceń do końca dnia.
    Pozdrawiam.

    • Mąż

      Ale to zupełnie normalny instynkt obrony przed bólem 🙂
      Natomiast dziecko nie wyprowadzi się, nie doniesie raczej na rodzica na policję, nie zbije go z porównywalna siła. To zupełnie coś innego, niż gdyby dorosły zdecydował się dać „klapsa” innemu dorosłemu.

  2. Sky

    Ja doskonale pamiętam jak mama mnie biła. Paskiem, Witka wierzbowa. Pamiętam ten strach i ucieczki przed nią do babci, dziadka na strych. Pamiętam uczenie się modlitw w płaczu bo nie mogłam zapamiętac jak idzie Ojcze nasz. Pamiętam jak w wieku 16 lat dostałam od oczyma bo powiedziałam mamie że mi zupa nie smakuje i wtedy peklam. Powiedziałam mu ze jak jeszcze raz któreś mnie uderzy to nie będę milczeć i normalnie ich zgłoszę. Pamiętam jak młodsza siostra dostawała pasem. Jak ojczyl ja lał za spóźnienie że szkoły – rozumiem że się bali ale kurna lac 8 letnie dziecko pasem? I jak ta młodsza siostra nie wytrzymała i oddała mamie typowego plaskacza. Ten szok mamy że ktoś się odważył. Najlepsze było to że najmlodsza siostra była córka ojczyma i nie dostała nigdy. Teraz mam własne dzieci. Czasem ręką swierzbi a potem przychodzi myśl że biciem nic nie zrobie. Ze przecież moje kochane dziecko będzie się mnie bać, nie będzie mi ufać, przytulać się. Na każdy komentarz rodziców do syna „ty to masz super mamę… Jak ja bym nią był to już dawno byś po dupie dostał” odpowiadalam że biciem to oni nikogo nie wychowali. Wychowali strachem nie miłością i ja ich błędów nie będę popełniać bo jestem mądrzejsza. Była obraza oczywiście. Była kłótnia. Ale postawiła na swoim. I wygrałam. Powiedziałam że ja swoich dzieci bić nie będę wolę milion razy coś wytłumaczyć do skutku niż uderzyć i patrzeć w oczy pełne łez. Nie mogłabym spokojnie żyć z taką świadomością. Parę razy doprowadziłam ich do porządku, że tacy katolicy z bożej łaski i nie wstydzą się? Nie mają grzechu? Temat ustal. Po 2 tygodniach byli aż za mili. I spuścili z tonu ogromnie.

  3. Leon

    Cytuję powyższą rozmowę:
    M: (…) Przecież tyle osób powtarza „mnie ojciec bił i wyrosłem na porządnego człowieka”…
    K: Ktoś, kto bije swoje dziecko, nie wyrósł na porządnego człowieka – porządny człowiek nie stosuje przemocy. ” Koniec cytatu.

    Po pierwsze w stwierdzeniu „M” w pierwszym zdaniu nie ma informacji o tym, że ktoś kto bije dziecko wyrósł na porządnego człowieka. Jest mowa, o tym że ktoś kto był bity wyrósł na porządnego człowieka. Więc odpowiedź nie na temat.

    Po drugie jest duża różnica między biciem kogoś, a użyciem wobec niego przemocy fizycznej. Np. 3 letnie dziecko z błahego powodu krzyczy z całych sił na rodzica, dostaje histerii, nie przemawiają do niego argumenty logiczne, rozmowa, przytulanie itp. Dziecko tylko się rozkręca i nie zamierza się uspokoić. Ja w takim momencie biorę dziecko na ręce i wynoszę do jego pokoju, informuje że jak się uspokoi może przyjść, zamykam drzwi i wychodzę. Użyłem przemocy do wyniesienia dziecka. Co dalej zrobi rodzić jest oczywiście niezwykle ważne tzn. jak dziecko się uspokoi i wyjdzie z pokoju to proszę żeby przeprosiło za krzyki, biorę na ręce, przytulam itd.

    Wyobrażam sobie, że mogła by nastąpić również taka sytuacja: 3 latek w wyniku jakiegoś konfliktu rzuca się na 5 letnią siostrę i bije ją z całej siły pięściami. Biorąc pod uwagę, że to nie pierwszy raz i rodzic tłumaczył synkowi, że to jest zupełnie nieakceptowalne, kolejna reakcja rodzica jest taka, że łapie dziecko dość boleśnie za włosy. Dziecko dzięki temu czuje zdecydowaną niezgodę rodzica na takie zachowanie oraz związane z takim zachowaniem emocje rodzica. Założenie jest takie, że dziecko wie że jest kochane i kocha rodzica.
    Dziecko też się musi nauczyć emocji i jeżeli nie dajemy nigdy poznać dziecku naszego zdenerwowania to tego się nie nauczy.

    W powyższym artykule wbrew temu co sugeruje tytuł nie ma analizy dotyczącej dawania dzieciom klapsów a raczej opis patologii, która związana jest z biciem dzieci.

    Po trzecie popieram piętnowanie przemocy wobec dzieci, bo patologie też występują.

    Po czwarte zgadzam się z wieloma stwierdzeniami i uważam za bardzo wartościowe jak np. w ostatnim akapicie 🙂

  4. Folamma

    Temat starszy niż Biblia a rozwiązania nie widać ?. Moim zdaniem można używać sugestii fizycznej ( złapanie za rękę, klaps itp.) dopóki dziecko nie jest w stanie zrozumieć , że robi sobie albo komuś krzywdę. Nie wyobrażam sobie bić starsze dziecko powyżej 6 lat.

  5. Izabela

    Zostając rodzicem nie miałam poglądu w kwestii dawania klapsów (sama dostawałam klapsa od mamy w dzieciństwie i nie uważałam tego za problem). Ale gdy mały człowieczek rósł (obecnie ma prawie 6 lat) i zaczął zadawać pytania, a ja zaczęłam go wychowywać to brak bicia okazał się oczywisty. Oto dlaczego, między innymi:
    – nie mogę z czystym sumieniem tłumaczyć dziecku, że ma nie bić w przedszkolu kolegę, jeśli ja sama go biję,
    – sama wiem, bez oszukiwania, że chęć przyłożenie w tyłek jest efektem mojego zmęczenia, wynikiem chęci szybkiego zakończenia konfliktu. Aby rozwiązać problem metodami pokojowymi trzeba czasu, cierpliwości… i wyspania się. Często to on jest powodem braku czasu i snu, ale przecież nie mogę się na nim odgrywać.
    Z drugiej strony nie trafia do mnie argument, że nie wolno bić dzieci, bo dorosłych się nie bije. Przyznaję się (bez bicia), że czasem wolałabym dostać po tyłku, niż odpowiadać za swoje błędy w sposób pełny, po dorosłemu.

  6. Cyprian Janiak

    Jeśli przemoc jest niepotrzebna, już dziś rozwiążmy policję. Tyle w temacie.

    PS. wg tego fragmentu 12-tego rozdziału Listu do Hebrajczyków, wspólne dla ludzi tamtych czasów doświadczenie ojcowskiej chłosty jest dobrym przygotowaniem do cierpień chrześcijańskiego życia duchowego:

    „4 Jeszcze nie opieraliście się aż do przelewu krwi, walcząc przeciw grzechowi, 5 1 a zapomnieliście o upomnieniu, z jakim się zwraca do was, jako do synów:
    Synu mój, nie lekceważ karania Pana,
    nie upadaj na duchu, gdy On cię doświadcza.
    6 Bo kogo miłuje Pan, tego karze,
    chłoszcze zaś każdego, którego za syna przyjmuje.
    7 Trwajcież w karności! Bóg obchodzi się z wami jak z dziećmi. Jakiż to bowiem syn, którego by ojciec nie karcił? 8 Jeśli jesteście bez karania, którego uczestnikami stali się wszyscy, nie jesteście synami, ale dziećmi nieprawymi. 9 Zresztą, jeśliśmy cenili i szanowali ojców naszych według ciała, mimo że nas karcili, czyż nie bardziej winniśmy posłuszeństwo Ojcu dusz, a żyć będziemy? 10 Tamci karcili nas według swej woli na czas znikomych dni. Ten zaś czyni to dla naszego dobra, aby nas uczynić uczestnikami swojej świętości. 11 Wszelkie karcenie na razie nie wydaje się radosne, ale smutne, potem jednak przynosi tym, którzy go doświadczyli, błogi plon sprawiedliwości.” – Hbr 12

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *