Szanowni Państwo,
Piszę do Państwa, aby wyrazić swój głęboki niepokój, jaki został wywołany treściami, które umieszczacie Państwo na stronie https://umilowani.pl/, mającymi pomagać małżonkom w budowaniu szczęśliwego pożycia.
W pełni doceniam Państwa chęć niesienia pomocy małżeństwom. Pomoc taka, oczywiście, może opierać się na dzieleniu się własnymi przemyśleniami i doświadczeniami. Mając jednak na uwadze delikatność materii, jaką jest związek dwojga ludzi, nie należy (a wręcz nie wolno) dokonywać uogólnień i posługiwać się stereotypami. Na nich właśnie opierają się tabelki i porady, umieszczone przez Państwa zwłaszcza w zakładkach „Akt seksualny” oraz „Różnice seksualne”. Jest to nie tylko nieprofesjonalne, ale przede wszystkim potencjalnie krzywdzące dla wielu osób, które chciałyby te wskazówki zastosować w swoim życiu.
Teza, jakoby u kobiet na szczycie hierarchii potrzeb znajdowała się potrzeba snu, a na samym dole – seksu, natomiast u mężczyzn było odwrotnie, nie ma żadnego uzasadnienia w literaturze fachowej. Podobnie jak informacja, że dla mężczyzny miejsce i czas na zbliżenie są zawsze odpowiednie, natomiast kobieta potrzebuje odpowiedniego nastroju, by skupić się na współżyciu. Jest to twierdzenie zwyczajnie nieprawdziwe – mężczyźni również posiadają sferę emocjonalną, która odgrywa w życiu seksualnym ogromną rolę. Fakt bycia mężczyzną nie oznacza również, że posiada się – jak informują Państwo na swojej stronie – „nieskończony” popęd seksualny. Nie jest też żadna regułą, jakoby popęd seksualny kobiet był niski i wymagał „rozbudzenia” – koncepcje tego rodzaju zostały odrzucone przez współczesną seksuologię. Co więcej, niski popęd płciowy u kobiet, utrzymujący się przez dłuższy czas, często oznacza zaburzenia pożądania seksualnego – a ten stan uznaje się nie za normę i wynik „naturalnych różnic”, lecz patologię, którą leczy się farmakologicznie i za pomocą psychoterapii (polecam lekturę:https://lew-starowicz.pl/centrum-edukacji/zaburzenia-pozadania-i-podniecenia-u-kobiet). Nie ma też żadnych danych, które potwierdzałyby Państwa tezę, że czystość u kobiet jest naturalna i związana ze wstydliwością, natomiast u mężczyzn trzeba o nią „walczyć”. Zarówno zdrowy mężczyzna, jak i kobieta, odczuwa popęd płciowy, dostrzega atrakcyjność innych osób, a poziom wstydu nie wynika z natury, lecz kultury, w jakiej żyjemy oraz otrzymanego wychowania. Częstotliwość, z jaką dany mężczyzna czy kobieta potrzebują współżyć, jest uwarunkowany temperamentem, zależny od poziomu hormonów, okoliczności i dostępności partnera, a nie od płci.
Nie można też zgodzić się z prezentowanym przez Państwa wzorem komunikacji między kobietą a mężczyzną, zgodnie z którym dla mężczyzn liczy się sprawność intelektualna, a dla kobiet piękno wyrażane ubiorem; mężczyźni potrzebują odpoczynku, zaś kobiety potrafią odpoczywać w ruchu etc. Te uproszczone tezy nie mają oparcia w danych empirycznych, wynikach badań ani praktyce psychoterapeutycznej czy seksuologicznej.
Te i wiele innych prezentowanych przez Państwa treści, są jedynie powielaniem krzywdzących stereotypów, niemających absolutnie żadnego uzasadnienia naukowego. Oczywiście, mają Państwo pełne prawo do posiadania swojej wizji małżeństwa. Nie można jednak nazwać oferowanej przez Państwa „edukacji” za prawdziwą i rzetelną – a właśnie na cytaty o wyzwalającej mocy Prawdy powołują się Państwo na swojej stronie. Jeżeli chcą Państwo edukować małżeństwa i nieść pomoc ludziom w kryzysach, należy robić to po odpowiednim przygotowaniu i posiłkując się rzetelną, aktualną wiedzą, a nie Państwa wizją i wyobrażeniami. Nie wolno jest projektować swoich marzeń o idealnym związku na uczestników warsztatów, konferencji czy zwykłych gości na Państwa stronie.
Szkodliwość prezentowanych przez Państwa treści bywa niekiedy bardzo wysoka. W swojej praktyce (a pracuję jako psycholog i psychoterapeuta) spotykam pary, w których to kobieta odczuwa większe potrzeby seksualne – i jest to zupełnie normalne. Problem zaczyna się natomiast wtedy, gdy w takim układzie kobieta zaczyna odczuwać poczucie winy, zaś mężczyzna czuje się słaby i niewystarczająco sprawny. Wynika to, oczywiście, z powielanych stereotypów, zgodnie z którymi mężczyzna jest nieustannie gotowy na seks, zaś kobieta potrzebuje „zachęty”. Nie każda para zgłasza się jednak na terapię – wielu ludzi cierpi latami, sądząc, że „coś z nimi nie tak”. Bardzo krzywdząca (dla obu stron) jest także wizja aktu małżeńskiego, w którym żona ma „z radością oddawać się mężowi” i który zostaje ofiarowany przez kobietę mężowi po to, aby zdobyć jego miłość (bo zgodnie z Państwa tabelką, seks jest u mężczyzny „paliwem” miłości do żony). Jest to zaprzeczenie relacyjności seksu, która zakłada, że partnerzy nie uprawiają go po to, by coś od siebie uzyskać lub zmuszają się do niego (nawet udając, robią to „z radością”), lecz uprawiają seks, gdy oboje tego potrzebują, a podczas zbliżenia są równymi partnerami. „Oddawanie się” jest tutaj obopólne; wczesne psychoanalityczne (wyrosłe bynajmniej nie na kanwie praktyki klinicznej) koncepcje, jakoby kobieta „dawała”, a mężczyzna „brał” są seksistowskie, nieprawdziwe i nieetyczne. Pomijanie dążenia wielu kobiet do rozwoju intelektualnego oraz męskiej potrzeby bycia wysłuchanym zupełnie nie oddaje prawdy na temat ludzkiej natury. Dążenia i potrzeby kobiet i mężczyzn są bardzo różne – i o tym powinni Państwo informować podczas prowadzanych warsztatów i na stronie. Praca z parami nie polega na prezentowaniu gotowego „wzorca” komunikacji czy życia seksualnego, lecz na towarzyszeniu ludziom podczas ich indywidualnych poszukiwań. Państwa treści, potraktowane poważnie przez małżonków czy narzeczonych, mogą stać się przyczyną poważnego kryzysu, poczucia winy, podejmowania rozpaczliwych prób „dostosowania się” do modelu, jaki Państwo prezentują – zwłaszcza, że posiłkują się Państwo autorytetem Kościoła katolickiego.
Sugerowałabym Państwu poszerzenie wiedzy na temat psychologii, seksuologii oraz komunikacji. Jeśli są Państwo zainteresowani – ja i moi znajomi psychologowie służymy pomocą. Mogę polecić także Państwu specjalistyczną literaturę, która umożliwi weryfikację Państwa przekonań. W przeciwnym razie proszę, by zaprzestali Państwo działalności. Szkodzi ona małżonkom, ale także Kościołowi – między innymi z powodu prezentowania takich nienaukowych, opartych na stereotypach treści jako danych posiadających walor edukacyjny, nasza Wspólnota postrzegana jest przez tysiące osób jako przestarzała, oderwana od rzeczywistości, seksistowska i niemająca nic do zaoferowania młodym (i nie tylko!) ludziom.
Fragment 2493 Katechizmu Kościoła Katolickiego informuje nas o tym, że „Właściwe zastosowanie tego prawa domaga się, by co do swego przedmiotu informacja była zawsze prawdziwa i pełna”. Nawet w intencji czynienia dobra, nie można posługiwać się kłamstwem. Proszę wziąć to pod uwagę.
Z poważaniem,
Angelika Szelągowska-Mironiuk
Psycholog, psychoterapeuta, praktykująca katoliczka, żona i matka.
Maria
Dziękuję za ten tekst! Brakowało mi glosu rozsądku i odpowiedniego komentarza do tych tabelek:-)
Angelika Szelągowska-Mironiuk
Cieszę się, że tak go Pani postrzega! 🙂
Teresa
Brawo! Bardzo ważny temat, dziękuję.
Angelika Szelągowska-Mironiuk
dziękuję 😀
Agnieszka
Podpisuję się i ja! Chętnie podeślę mojemu narzeczonemu – okazuje się, że ma wiele kobiecych cech, m.in. stosuje uogólnienia a nie konkrety, mówi o emocjach i potrzebuje czułości. Ach, jaki on niemęski….
Dobry głoś, pani Angeliko! Z niecierpliwością czekam na odpowiedź państwa Strugów. Niestety nie są oni jedynymi, którzy takie stereotypy szerzą. 🙁
Krzysztof
Szanowna Pani! Kłamstwo to jest świadome przekazywanie nieprawdy. Na jakiej podstawie twierdzi Pani, że autorzy kłamią? Przecież najprawdopodobniej przekazują swą najlepszą wiedzę. To że zdaniem Pani jest ona błędna, nie upoważnia do zarzucania kłamstwa. Można zarzucić przekazywanie nieprawdy – ale żeby zarzucić, że kłamią, trzeba mieć podstawy do tego.
A generalnie to popełnia Pani taki sam błąd jak autorzy. Oni upraszczają i generalizują różnice, z Pani tekstu można by wnosić, że różnice nie występują w ogóle. Co nie jest prawdą.
Mirek
Krzysztofie, bardzo trafne uwagi. Niestety w dzisiejszych czasach mamy mnóstwo ludzi z monopolem na „jedyną” słuszną rację.
Klara
Szanowny Panie! Pan wybaczy, ale socjolog i geograf nie mają wystarczającej wiedzy psychologicznej , by wypowiadać się na tematy, w których ośmielają się być „doradcami” .
Skutkuje to poważnymi błędami , uproszczeniami i żenującą niekompetencją. Trochę pokory.
To tak jakby , nie przymierzając , kowal, brał się za leczenie chorych ludzi .
Krzysztof
Pani Klaro! Jeśli pisze Pani do mnie, to proszę się odnieść do tego, co piszę a nie do tego, czego nie piszę.
Julia
Podpisuję się pod tym listem!
Klara
Panie Krzysztofie, Pan wybaczy, ale odnoszę się do tego, co sama uważam za właściwe i w formie, jaką uznaję za stosowną. A mówiąc wyraźnie- do problemu, który, mam wrażenie wszyscy tu widzimy. Pan chyba też?
Nie jest moją rolą ocenianie postawy tych ludzi w kategoriach kłamstwo- czy brak kłamstwa. Interesuje mnie szkodliwość społeczna braku wiedzy i rozpowszechnianie spłyconej
i opartej na stereotypach – nieprawdy. Zatem pośrednio odnoszę się także do Pana wypowiedzi, która wydaje się być nie do końca jednoznaczna.
Jeśli mam przyjemność z bohaterem postu- to życzę cierpliwości i spokoju w tych dniach, no i- pogłębionej edukacji psychologicznej i teologicznej, bo odwalanie takiej chałtury przynosi wstyd Kościołowi i wielka szkodę ludziom.
Krzysztof
Pani Klaro! Skoro odnosi się Pani do problemu poruszonego w poście, to czemu Pani zaczyna swą wypowiedź od „Szanowny Panie”? Autorka postu przecież jest kobietą.
A jeśli chodzi o Pani sugestię, to nie jestem bohaterem posta, o tej stronie i jej autorach usłyszałem pierwszy raz z tego listu otwartego. Pani sugestia jest żenująca. Na tym zakończę rozmowę z Panią, bo na takim poziomie nie mam ochoty rozmawiać.
Krzysztof
Aha. Nie skojarzyłem, że bohater posta ma tak samo na imię jak ja. Ale pomysł, że on by skrytykował samego siebie w komentarzu wydaje mi się cokolwiek karkołomny.
Grażyna
Wreszcie! Bardzo dziękuję Pani za wypowiedź, ważny głos w tym temacie.
Igła
Pani Angeliko, niech się Pani przyjrzy działalności Jacka Pulikowskiego w polskim Kościele. To on formuje umysły odpowiedzialnych za duszpasterstwo rodzin w Polsce.To guru tegoż duszpasterstwa. Większość „kwiatków”z tych tabelek można znaleźć w książkach JP i filmikach z jego udziałem. Ma też rzesze kontynuatorów, do których, jak widzę, należą też państwo Strugowie.To,co bardzo boli, to brak pogłębionej refleksji nad kształtem duszpasterstwa rodzin. Efekt? „Radosna”twórczość samozwańczych autorytetów.
Ruda
Dziękuję za napisanie tego „listu otwartego”. Przyznaję, że u mnie tabelki wzbudziły już tylko rozbawienie, będące efektem chyba ogólnego braku wiary w to, że w nauczaniu Kościoła dotyczącym seksualności (czy nazwać go oficjalnym czy półoficjalnym – nie wiem, ale na pewno szeroko propagowanym) może być coś rozsądnego.
Joanna
Dziękuję Pani bardzo za podjęcie tego tematu. Niestety wiele złego dzieje się w poradniach prowadzonych przez niekompetentne osoby. Dobrze, żeby ludzie zajmowali się tym w czym są wykształceni. Terapeuci przecież nie budują dróg i nie mówią, że są inżynierami, a odwrotnie niestety się tak dzieje.
Joanna Martynuska
Dziękuję za ten list. Bardzo cenię rzetelną wiedzę oparta na zawodach naukowych w każdej dziedzinie.