Mechanizmy obronne to trudny temat w psychologii i psychoterapii. Z jednej strony wiemy, że to właśnie dzięki działaniu kompensacji czy sublimacji wielu z nas wciąż cieszy się wolnością, zamiast odsiadywać wyroki za morderstwo lub pobicie. Ale istnieje przecież także druga strona medalu: mechanizmy obronne (na przykład zaprzeczenie czy wyparcie) są często sprawcami tego, że przez lata pozostajemy w niszczących związkach albo “pozwalamy sobie” na upokorzenia ze strony przełożonych. Joel Pralong, autor książki “Nos Pinokia. Mechanizmy obronne – azyl czy pułapka?” w przejrzysty, a jednocześnie wciągający sposób tłumaczy, czy powinniśmy się cieszyć, czy martwić, że nasze umysłu tworzą tego rodzaju filtry.
„NP” czyta się lekko (niech Was nie zwiedzie ziewanie Sary, uwidocznione na zdjęciu :P), przy czym poziom merytoryczny tej książki jest o wiele wyższy, niż większości „psychologicznych” poradników. Znajdziemy tutaj opisy powstawania poszczególnych mechanizmów obronnych, ich „zastosowanie” zdrowe oraz dysfunkcyjne, a także sugestie dotyczące tego, jak można sobie radzić, gdy odkrywamy, że któryś z nich zamiast pomagać, oddziela nas od prawdziwych emocji lub utrudnia budowanie relacji. Pomysł autora, aby do tej mentalnej pracy zaprząc cnoty kardynalne, wydaje mi się trafiony (oczywiście, w przypadku osób wierzących). Pralong dowodzi w ten sposób, że religia może być zasobem, a nie tylko zbiorem uciążliwych reguł, które mają na celu pozbawianie ludzi radości z życia. Moje serce zabiło szybciej również wtedy, gdy przeczytałam fragment mówiący o tym, że w razie poważnych blokad jedyną słuszną instancją, do której powinniśmy się zwrócić, jest psycholog. W polskich realiach często mają miejsce sytuacje, gdy osoby religijne (niekiedy stanowiące autorytety) rekomendują „leczenie” chorób i zaburzeń psychicznych modlitwą czy nawet egzorcyzmami, co może mieć fatalne skutki. Autor „Nosa Pinokia” wykonał więc kawał dobrej roboty, pokazując, w jaki sposób można łączyć rozwój psychiki i duchowość, nie nawołując jednocześnie do rozpatrywania wszelkich problemów wyłącznie w kategoriach duchowych. W książce znajdziemy zresztą także opisy tego, w jaki sposób mechanizmy obronne mogą wykrzywiać obraz Boga i w efekcie zatruwać życie duchowe.
„Nos Pinokia” poleciłabym osobom, które chciałyby lepiej zrozumieć siebie, nie uciekając się jednocześnie do zgranych klisz uproszczonego „rozwoju osobistego”, a także wszystkim tym, którzy po prostu interesują się psychologią. Nie wykluczam też, że pewnych fragmentów książki użyję do zilustrowania działania mechanizmów obronnych moim studentom podczas zajęć z psychopatologii.
TipsPortal
Thank you for sharing this great idea!