Pod ostatnim postem – który był jednocześnie tematem miesiąca na Deonie – pojawiły się komentarze mówiące o tym, że następnym razem dobrze by było przeczytać o tym, co w Kościele jest dobrego. W pełni się z tym zgadzam – kiedy mówimy o czymś, co jest dla nas ważne (czyli na przykład o rodzinie), powinniśmy zachowywać równowagę – wskazaujemy na braki, wady, defekty, ale nie możemy pomijać także zasobów, mocnych stron – tę zasadę stosuje się na przykład wtedy, kiedy na konsultację czy terapię zgłasza się rodzina – a Kościół jest taką właśnie, pełną różnorodności, rodziną.
Nie będę pisała o tym, że Kościół daje nam sakramenty, jest widocznym znakiem Chrystusa na ziemi etc. – to jest oczywiste i stanowi rdzeń naszej wspólnoty. Chciałabym wymienić kilka rzeczy bardziej „zewnętrznych”, które urzekają mnie w naszym „jednym, świętym, powszechnym i apostolskim Kościele”. Oto one:
- Działalność charytatywna. Kiedy pisałam pracę magisterską na psychologii (dotyczyła ona wpływu duchowości i religijności na emocjonalne funkcjonowanie osób opiekujących się umierającymi w hospicjach), moja promotor jakby z automatu skierowała mnie do hospicjum Caritasu. Później ja sama wgłębiłam się w temat – i doszłam do niby oczywistego wniosku, że ilość inicjatyw (lub po kościelnemu „dzieł”), jakie Kościół podejmuje na rzecz potrzebujących, jest po prostu niesamowita. Nie będę teraz pisała o poszczególnych aktach pomocy – clue stanowi to, że – jak mówi raport ISKK – Kościół jest największą po państwie instytucją pomocy potrzebującym w Polsce.
- Pielęgnowanie tradycji i kultury. W podróżowaniu nieustannie zachwyca nas to, że zwykle, kiedy wejdziemy do małego, niepozornego kościółka, możemy tam znaleźć prawdziwe skarby – nigdy nie wiadomo, czy w małej świątyni na uboczu nie znajduje się piękny, barokowy obraz. Kościół przechowuje i broni piękna, a także je tworzy. W Muzeach Watykańskich, które odwiedziliśmy parę lat temu, możemy cieszyć oczy (i ducha!) nie tylko perłami sztuki sakralnej, ale przedchrześcijańskiej.
- Wspaniałe media katolickie. Niestety, w żadnym silnych bodźców świecie prasa ulega tabloidyzacji – na kartach dzienników czy na portalach internetowych znajdziemy tanią sensację, opatrzoną „szokującym” zdjęciem. Ale pewnych mediów katolickich to nie dotyczy. Na rynku nie brak jest tygodników czy miesięczników, a także kanałów na YouTube czy portali, które kierują się zasadami etyki dziennikarskiej i opisują rzeczywistość w całej jej złożoności.
- Stałość i przewidywalność. Jak pisała autorka powieści obyczajowej „Żelbeton” (pozdro dla kumatych ;)) „Nowa polska rzeczywistość jest kolorowym straganem idei”. I łatwo jest się między tymi straganami pogubić. Co i rusz w mediach pojawiają się nowi idole-celebryci, genialne pomysły na życie, subkultury czy filozofie. Współczesny człowiek, który chciałby za tym wszystkim podążać, jest zatem niezwykle pogubiony. Tym, co jest stałe i zasadniczo niezmienne, jest Kościół i jego nauczanie, którego „esencja” jest taka sama od przeszło 2 tysięcy lat. Sama uwielbiam uczęszczać na Mszę trydencką – lubię myśleć sobie, że tymi samymi słowami modlili się ludzie kilkaset lat wcześniej, w miejscach oddalonych o kilkaset kilometrów. To naprawdę robi wrażenie. I daje poczucie bezpieczeństwa i stabilizacji.
- Obecność wspaniałych działaczy świeckich i duchownych. Szymon Hołownia. Siostra Chmielewska. Ksiądz Boniecki. Jola Szymańska. Można by wymieniać jeszcze długo, bo lista osób, które robią w świecie fantastyczne rzeczy – a swoje wartości „osadzają” w chrześcijańskim światopoglądzie – naprawdę nie kończy się na kilku nazwiskach. Wcale nie są to ludzie oderwani od rzeczywistości, żyjący w mnisich celach – raczej osoby, które wychodzą naprzeciw światu i potrzebom jego mieszkańców. O naszych ulubionych katocelebrytach pisałam resztą kiedyś osobny post: https://katolwica.blog.deon.pl/2017/08/09/siedmiu-wspanialych-lista-naszych-ulubionych-katocelebrytow/
Sądzę, że teraz, po opisaniu tego, co mnie (i nie tylko mnie!) w Kościele pociąga i urzeka, obraz jest pełniejszy. Z drugiej strony, chciałabym „zgłosić” pewną uwagę: nie powinniśmy, jako ludzie Kościoła, obawiać się krytyki naszej Wspólnoty. To nie jest tak, że każdy, kto dostrzega w nim na przykład obecność kiczu lub retoryczne nadęcie, jest antychrystem i sprzyja lewackiej dżęderideologii. Zdrowe rodziny, pewne swoich więzów i wartości, nie mają problemu z przyjmowaniem krytyki na swój temat lub na temat zachowania jej poszczególnych członków. Zazwyczaj im bardziej rodzina „oporuje”, tym poważniejsze i głębsze skrywa problemy. Nie powinniśmy więc żyć w przekonaniu, że krytyka Kościoła jest równoznaczna ze zdradą (lub spiskiem). Gorzkie słowa mogą wynikać z troski i chęci dokonywania zmian na lepsze. W końcu, jak twierdził Jerzy Turowicz: „Jeśli Kościół kochasz, krytykujesz.”
A przecież nie sposób jest go nie kochać.
Emeryk
Musimy umieć spojrzeć bardzo roztropnie na kwestię plusów i minusów w Kościele. Nie jest to idealna wspólnota – w znaczeniu ludzi, ktorzy Ją tworzą i są grzesznikami. Ale czy Uczniowie, których Jezus powołał byli aż tak doskonali!? Święty Piotr wyznał wiarę w Jezusa, ale potem się Go zaparł. Ale Piotr nie zwątpił w miłosierdzie Boże, wręcz przeciwnie bardziej się do Niego zbliżył. Wzrastamy wśród tych plusów i minusów, tak jak upadamy i powstajemy, dążąc drogą świętości.
Warto mówić prawdę, krytykować, ale zawsze mając na uwadze odpowiedzialność za siebie i za innych.
Emeryk
Plusy są niewatpliwie mniej zauważalne. Cieszę się, że mamy tak znanych, świetnych katolików. Ale są także Ci, którzy w zaciszu swojego domu są takimi katocelebrytami: wierzą pomimo trudności, szukają Boga i pomagają innych ze względu na miłość do Niego, bo w innych widzą obraz Boga.
Jakub Jaworowicz
Są, ale niestety minusów zauważyć można więcej. Właściwie przez pryzmat osób, które raczej wierzą i chodzą do Kościoła, a w domu robią piekło. W sumie z takich wierzących mimo wszystko to raczej tylko już Nasze babcie zostały, a to trochę pokazuje jak się to zmienia na przestrzeni lat – one zawsze widzą dobrą rękę Pańską. W sumie gdyby nie było takiego nacisku, że młody człowiek myśli, że musisz wierzyć to wyglądałoby to inaczej, a jak wiemy dla młodych musisz = złe.
Eliza
Dobrze postawić sobie takie pytanie: „Za co kocham Kościół?”, zastanowić się nad jego miejscem w naszym codziennym życiu. A także nad tym co mogę zrobić, by stawał się on lepszy, dać coś od siebie.
Natalia Róża Świat Tomskiego
Moim zdaniem to Szymon Hołownia robi najlepszą robotę dla Kościoła katolickiego, bo cała reszta mediów to robi czarny PR kościołowi.
Mr Kaffeino
Kościół od wieków wie jaka jest jego rola ale czasami o tym zapomina.
magda
Jak to było w Misiu żeby plusy nie przysłoniły minusów, a minusy plusów. cenię sobie ks Bonieckiego. siostrę M Chmielewską, ale to chyba za mało.
M88Betwin
Thanks for sharing. https://m88betwin.net/
WM88Bet
Thanks for sharing. https://wm88bet.com