5 komentarzy

  1. Mila

    nienawidzę świąt – dla niektórych to herezja, ale w moim życiu zło zawsze ujawniało się w okolicach tej całej okołoświątecznej atmosfery, co pamiętam z dzieciństwa? ojca wymykającego się natychmiast po ostatnim daniu wieczerzy (cud jak obyło się bez awantury), poszukiwania ojca jednego roku zakończone złamaniem ręki (do lekarza matka zabrała mnie dwa dni później jak ręka spuchła i zsiniała o bólu nie wspomnę) jak dorosłam myślałam, że w moim domu będzie inaczej… wyszłam za mąż – przez chwilę byłam szczęśliwa, później ciąża pozamaciczna -ze szpitala wyszłam dzień przed wigilią… mijały kolejne może, dwa, może trzy lata -mój ukochany mąż właśnie we wigilię postanowił mi powiedzieć, że odchodzi do innej kobiety, znów minęło kilka lat już myślałam, że ten czas został odczarowany, rany się zabliźniły -ale jakże się myliłam teraz specem od awantur wigilijnych został szwagier i na szczęście już były chłopak mojej córki. Święta nigdy nie kojarzyły mi się dobrze i to już chyba się nie zmieni. Nie potrafię się cieszyć bo wiem, że dla mnie ten czas nie oznacza miłej rodzinnej atmosfery, spotkań w gronie rodziny …wykreśliłabym te święta z mojego kalendarza…

  2. W moim życiu święta zawsze były czymś w rodzaju przykrego obowiązku. Moja matka wiecznie wkurzona na cały świat, drąca ryja do wszystkich o wszystko. Masakra. Rodziców miałam fatalnych. Nie utrzymujemy kontaktów. Teściowe okazali się fałszywie, obłudni. Straciłam nadzieję na stworzenie prawdziwej rodziny i przeżycia świąt o jakich marzę. Jednak w moim życiu układa się coraz lepiej. Jest nadzieja 😉

  3. abartkowski

    Na słowa „święta, święta i po świętach” reaguję alergicznie. Mam wrażenie, że zazwyczaj mówi się to wtedy gdy nie wchodzi się głębiej w Boże Narodzenie. Wiele zależy od tego jak święta obchodzą nasi bliscy. U mnie w domu święta można powiedzieć, że kończą się 26.12. Ja w takich momentach chciałbym krzyczeć: ludzie! obudźmy się! Narodziny Boga są głębią która może wypełniać człowieka, to nie tylko „2-3 dni klimatu i magii”!

  4. Jan

    Na szczęście co roku mamy Adwent., który jest czasem oczekiwania na Boże Narodzenie. Przed świtem roraty, czyli msza z rozważaniem o Maryi. Doświadczyłem, że najlepiej bywało, gdy po wigilii ( bardziej lub mniej rodzinnej) szliśmy na pasterkę. Święta ratował Pan Jezus nawet wtedy, gdy ludzie najbliżsi nie dorastali do poziomu tajemnicy. W tym roku śpiewaliśmy razem kolędy, a pasterka otworzyła nas na oktawę ( osiem dni) świętowania narodzin Pana Jezusa. Już Nowy Rok, a my nadal w atmosferze świątecznej. Życzę więc wszystkim pozbierania się, bo to czas prawdy i miłości, które są niezbędne do życia, przynajmniej dla mnie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *