Kiedy czytałam „Mokradełko”, kilka razy miałam ochotę rzucić moim kindlem o ścianę.
Jest to reportaż o tym, w jaki sposób przyjęły książkę Halszki Opfer „Kato-tata” bliskie jej osoby. Dla osób, które nie słyszały o tym tytule wspomnę tylko, że „Kato-tata” stanowi autobiograficzną opowieść o związku z ojcem-gwałcicielem, który to miał miejsce przy milczącej zgodzie matki.
W „Mokradełku” znajdziemy wypowiedzi sąsiadek Halszki, jej męża, teściowej (która dzieli się ohydną refleksją, że winna wszystkim nieszczęściom tego typu jest kobieta), ale także – co stanowi chyba najbardziej wstrząsający fragment książki – matki Halszki.
Lekarka Halszki książkę „Kato-tata” nazywa niekomfortową. To określenie trafnie oddaje także to, jaką lekturą jest „Mokradełko”. To książka, uwierająca, niewygodna, brutalna. Czytelnik musi unieść (lub jak mówią psychologowie: „pomieścić”) w sobie informację, że zdaniem sąsiadki Halszka nie może być tak do końca ofiarą, bo prowokuje mężczyzn wokół siebie. Musiałam tez skonfrontować się z tym, że wg brata gwałconej przez lata dziewczyny „brudy pierze się w domu”, więc Halszka nie powinna mówić o swojej krzywdzie publicznie. A zdaniem drugiego męża Halszki, nic nie jest tak mocnym dowodem na to, że żyjemy w czasach ostatecznych, jak to, że dzieci (czyli właśnie jego była żona) powstają przeciwko rodzicom – znaczy piszą „takie książki”. Przedzierając się przez kolejne wypowiedzi bohaterów, co jakiś czas myślałam „Boże, ile jeszcze?!”.
Dzięki reportażowi Surmiak-Domańskiej widzimy jak na dłoni to, że mieszkańcy Mokradełka (reprezentujący tak naprawdę każda społeczność, której członek doświadczył takiego dramatu) mają nie tylko maksymalnie rozwinięte niedojrzałe mechanizmy obronne, takie jak wyparcie i zaprzeczenie, nie tylko są zanurzeni w seksizmie i patriarchalnym myśleniu, ale także nie chcą „porzucić” swojego obrazu „prawdziwej ofiary”. Znajomym Halszki „nie gra”, że Halszka ma „trudny charakter”, że lubi mężczyzn, że zwraca na siebie uwagę, że może nie jest wystarczająco sympatyczna i cicha. Oni „wiedzą lepiej”, jak osoba pokrzywdzona powinna się zachowywać, co czuć, w jaki sposób mówić o swojej krzywdzie. Takimi „psychologami amatorami” stają się również ci wszyscy internauci, którzy – gdy w mediach ukazuje się kolejne wyznanie osoby molestowanej, albo gdy bliska osoba zamordowanego człowieka wypowiada się publicznie, zadają pytania „czemu mówi teraz?”, „to po co wyszła za mąż, skoro boi się mężczyzn?”, „po co pcha się do polityki, skoro powinna być w żałobie po mężu?”. Zapewne wiele osób „próbujących tylko ustalić fakty” gratuluje sobie bystrości.
Ale „Mokradełko” jest niewygodne także dlatego, że pokazuje, jak silny jest związek matki i córki. Halszka, mimo że matka doskonale wiedziała, co dzieje się w domu (a teraz trochę to wszystko wypiera, trochę broni ojca i trochę obarcza córkę odpowiedzialnością za sytuację), nadal chce mieć z matką kontakt, nadal liczy na jej przemianę. Dla mnie osobiście czytanie o tym, jak Halszka je u matki obiad i zabiera od niej paczki ryżu, było jednym z najbardziej wstrząsanych momentów w książce. Nie to żebym nie wiedziała, że osoby pokrzywdzone przez rodziców często do śmierci żyją w zależności od nich i liczą na „zadośćuczynienie”
– znam to doskonale ze swojej pracy). Ale chłodna, reporterska opowieść o tej nierozerwalnej więzi robi naprawdę piorunujące wrażenie.
Niekomfortowa jest również opowieść o życiu matki Halszki. Nie chciałam wiedzieć, że w wieku 2 lat straciła swoją matkę. Że doznawała przemocy ze strony ojca i macochy. Gdybym tego nie widziała, nie odezwałaby się we mnie współczucie wobec niej – którego nie chcę, które mnie uwiera. Dla jasności – to, czego doświadczyła ta kobieta w dzieciństwie i młodości, w żaden sposób nie usprawiedliwia tego, że przynosiła swoją córkę nagą, zawodniętą tylko w ręcznik, do łóżka zwyrodniałego ojca, po czym wycofywała się po cichu. Jej odpowiedzialność nie staje się przez to mniejsza. Po prostu wiem, ze wspomnienie tego uszczypnięcia współczucia na długo we mnie pozostanie.
Podobnie zresztą, jak cała historia rodziny Opfer. Która tak naprawdę nazywa się inaczej. Muszę więc żyć także z tym, że być może znam kogoś spośród nich.
We did not pick that numbr for lols.
Witam, osobiście całkowicie zgadzam się z
powyższym !
Witam, osobiście całkowicie zgadzam się z Twoim
wpisem !