Idea wyeliminowania mięsa z diety pojawiła się u mnie po przeczytaniu pewnej książki, która swojego czasu narobiła na rynku księgarskim sporo zamieszania. Nie, nie była to żadna książka wegeideologiczna, opisująca cierpienie zwierząt – ale pozycja “Wytresuj swoich niewolników”, traktująca o życiu ludzi zniewolonych w starożytnym Rzymie. Kontrowersja polegała na tym, że, niestety, nie wszyscy księgarze zrozumieli, że jest to książka historyczna – niektórzy założyli, że Marek Sydoniusz Semp to prawdziwe nazwisko, a książka jest poradnikiem, z którego można dowiedzieć się, jak zrównać swoich podwładnych z niewolnikami… ta historia jest na swój sposób zabawna, ale piszę o niej jedynie “przy okazji”.
Dla mojego i Kacpra życia znaczenie miało to, że po lekturze zaczęliśmy się zastanawiać, które z dzisiejszych powszechnie praktykowanych zwyczajów ludzie za kilkaset lat uznają za okrutne – przyszło nam do głowy, że będzie to jedzenie mięsa. Po paru odbytych rozmowach w gronie bliskich osób podjęliśmy decyzję – że po zjedzeniu pierogów z mięsem, które trzymaliśmy w lodówce (jesteśmy przeciwnikami marnowania i wyrzucania jedzenia) więcej po mięso nie sięgniemy. I, nie licząc mojego okazjonalnego jedzenia ryb w czasie ciąży, trzymamy się tej decyzji. Kieruje nami troska nie tylko o zwierzęta, które oboje (w sumie to już we troje) kochamy, ale także o ludzi – przemysłowa produkcja mięsa przyczynia się do niszczenia planety i pogarszania warunków bytowych ludzi, zwłaszcza żyjących bliżej Równika. Wydaje mi się, że nasza motywacja jest szczera i niewymierzona w komukolwiek, ale…
portal “Polonia Christiana” poinformował nas, że tacy jak my “pod przykrywką troski o zwierzęta przekonują, że są one równe człowiekowi a nawet Bogu” oraz że “Ruchy wegańskie i wegetariańskie, z pomocą inżynierii społecznej, krok po kroku demontują struktury społeczne, kulturowe, ekonomiczne i religijne, stając się tym samym kolejną odsłoną antychrześcijańskiej i antyludzkiej rewolucji”.
I, chociaż nie mam ochoty dyskutować z autorami pracującymi dla tego specyficznego medium , to jednak czuję potrzebę wytłumaczenia paru rzeczy, które – jak sądziłam do tej pory – powinny być sprawą oczywistą.
Po pierwsze, choć do lat jestem wegetarianką, mięsożercy nie są moimi wrogami. Tytuł filmu, który chce zrealizować “PCh”, ma brzmieć “Mięsożerca. Wróg numer jeden”, a redaktor portalu w materiale informacyjnym opowiada o tym, że jest przez wegetarian i wegan traktowany jak wróg właśnie. Nie wiem, jakich wegetarian spotkał on w swoim życiu – jednak nawet jeśli byli oni nieprzyjemni, to z pewnością nie warto swojego doświadczenia dogmatyzować. Wśród moich przyjaciół i znajomych (nie mówiąc już o rodzinie) znajdują się zarówno osoby mięsożerne, jak i podzielające moje poglądy w sprawie diety. To prawda, że zachęcam ludzi (chociażby na swoim fanpage) do ograniczenia ilości spożywanego mięsa i że komentuję pseudonaukowe “doniesienia” na temat wegetarianizmu (na przykład takie, że szkodzi on zdrowiu) – ale nie mam w zwyczaju nazywać osób jedzących mięso “mordercami” czy w jakikolwiek inny obraźliwy sposób. Przykro to stwierdzać, ale to raczej autorzy filmu “Mięsożerca…” uciekają się do niegodziwych praktyk – zarzucanie wegetarianom niszczenia cywilizacji chrześcijańskiej, bycia członkami antyludzkiej rewolucji i pogardliwe wyrażanie się o wegetarianizmie i weganizmie (redaktor w wypowiedzi na ten temat mówi w pewnym momencie “i inne >>izmy<<”) to zabiegi naprawdę niskich lotów, nie mówiąc już o tym, że twórcy filmu sami wykreowali swojego wroga numer jeden – został nim oczywiście Szymon Hołownia.
Secundo, rezygnacja z mięsa nie jest wymierzona w ludzkość ani Boga. Wręcz przeciwnie – ograniczenie spożycia mięsa przyczynia się do spadku emisji dwutlenku węgla, co może spowolnić zmiany klimatyczne, które stanowią realne zagrożenie zdrowia i życia milionów ludzi (w pierwszej kolejności żyjących w biedniejszych częściach świata). Hodowla zwierząt, które idą później na rzeź pochłania też mnóstwo wody, która jest przecież “towarem” deficytowym. Wiem, wiem – wśród sympatyków “PCh” (i samych autorów) nie brak klimatycznych denialistów, którzy uważają zmiany klimatu wyłącznie za wymysł lewaków – ale nawet ktoś nie chce przyjąć naukowych dowodów, to wypada, aby uwierzył, że inni ludzie starają się zrobić coś dla planety, a nie przeciwko jej mieszkańcom. Poza tym – choć mam w sobie dużo empatii do zwierząt (także tych gdaczących czy kopytnych), to jednak nie stawiam znaku równości między nimi a człowiekiem czy Bogiem. Gdybym znalazła się w sytuacji ekstremalnej – na przykład doświadczyła głodu – oczywiście spożywałabym mięso. Gdyby głodowało moje dziecko – nie wahałabym się samodzielnie tego mięsa pozyskiwać. Sprawa jednak wygląda tak, że nie doświadczamy takiego stanu – i mięso nie jest nam dziś do niczego potrzebne. Poza przywiązaniem do jego smaku, nic nie stoi na przeszkodzie, aby wyeliminować je z diety – a już na pewno nie są to względy religijne. Chrześcijaństwo nie nakazuje nam jeść mięsa, a raczej na to przyzwala. Katolicy tradycyjnie w piątki mięsa innego niż ryby nie jedzą, a prawosławni mnisi rezygnują z niego dożywotnio (podobnie jak osoby, które “ożyły” po tak zwanym soborowaniu, czyli namaszczeniu olejami ciała osoby uznanej za zmarłą). Przede wszystkim jednak chrześcijanin powinien kierować się miłością (łatwo przychodzi nam mówienie o tym, prawda?) – jeśli więc wiemy, że produkcja mięsa powoduje cierpienie ludzi i zwierząt, a nie jest to produkt niezbędny do życia, to czemu nie mielibyśmy z uwagi na innych ludzi podjąć “ascezy”, jaką jest wegetarianizm?
A teraz ostatnia uwaga. Ja rozumiem, że teorie spiskowe są atrakcyjne – w prosty sposób tłumaczą nam świat, zaspokajają potrzebę czucia się wyjątkowymi (każdy przecież chciałby być tym, kto “rozpracował” haniebny spisek, kto wie więcej niż inni). Z punktu widzenia osoby jedzącej mięso i nielubiącej lewicy, korzystne by było, gdyby udało się wykazać, że wegetarianie są sektą, która gdzieś tam daleko posiada swojego zwierzchnika, dręczonego obsesyjnymi planami depopulacji świata. Nie bez przyczyny tam, gdzie dokonuje się postęp, pojawiają się liczne urban legends – nawet kiedy w Warszawie budowano metro, pojawiły się “doniesienia” o drzemiących w podziemiach upiorach ofiar wojny. Zarówno stare opowieści o duchach podziemi, Illuminati czy masonach, jak i te nowsze, o wegetarianach-satanistach oparte są na lękach przekazywanych z pokolenia na pokolenie oraz niechęci do “innego” (a także do zmiany), a nie solidnych źródłach naukowych. Ja decyzję o przejściu na wegetarianizm podjęłam w oparciu o własne sumienie, nie materiały propagandowe. Nikt mnie do wegetariańskiego spisku nie werbował – jasne, może jestem za cienka w uszach, by postawiono mnie przed jakimś wielkim WegeGuru i zdradzono mi tajną strategię walki z Bogiem i ludźmi. Jeśli tak jest, to nic na to nie poradzę, jednak…
jeśli kiedykolwiek znajdę się na tego typu zgromadzeniu przypadkiem, niczym dr Harford na spotkaniu okultystów w „Oczach szeroko zamkniętych”, niezwłocznie dam Wam znać. Słowo honoru.
Agata
Pani Angeliko, jak to dobrze, że są ludzie, którzy czytają „PCh” i mając odmienne zdanie – potrafią je rzeczowo zwerbalizować 🙂 Mój wegetarianizm wziął się dokładnie z takich samych przemyśleń, jak Pani. A mięsożerców lubię, ba, nawet więcej – niektórych kocham 😉
Monika
🙂
Tereska
Myślałam o pani refleksji o tym czego ludzie będą się wstydzić za kilkuset lat.Tutaj nie pomyślałam o zabijaniu zwierząt ,ale o zabijaniu dzieci nienarodzonych , przymusowych sterylizacjach w Afryce czy Azji, zmienianiu płci dzieciom ( coraz powszechniejszy proceder ) ,nachalnej i narzucanej siłą promocji homoseksualizmu wobec której dorastająca młodzież pozostaje całkowicie bezbronna
Monika
Ja też lubię i kocham miesozercow, choć sama nie jem mięsa od ponad cwiercwieku. Moje jedzenie mięsa przeszło mi „jak ręką odjal” po tym jak w czasie zajęć w rzeźni zobaczyłam uboj… przerażenie, niewyobrażalne cierpienie i odbieranie życia czujacej istocie. Skoro mam wybór, zdecydowałam, że nie będę w tym uczestniczyć. Wybrałam mniej cierpienia i więcej mojego zdrowia. Jestem za życiem, nie tylko KAŻDEGO człowieka, ale i zwierząt – na ile to tylko możliwe. PCh przestałam czytać, szkoda nerwów i mojego czasu. Dzięki za ten tekst. I dziękuję za takich ludzi, jak Pani. Pozdrawiam ciepło 🙂
188BetVN
Cảm ơn bạn đã chia sẻ nó thực sự hữu ích.
188BetVN